„Ardisson, geniusz, którego trzeba było bronić”

Dziś delegatka generalna Festiwalu w Angoulême, Marie-France Brière, jako pierwsza wystąpiła w telewizji z Thierrym Ardissonem. „Człowiek w czerni” zmarł dziś rano, 14 lipca, na raka.
Jesienią 1985 roku to Marie-France Brière – ówczesna dyrektor programów rozrywkowych w TF1 – była odpowiedzialna za gromki debiut Thierry'ego Ardissona w telewizji. Choć program „Descente de police” nie przetrwał długo gniewu Wysokiej Komisji ds. Audiowizualnych, zapoczątkował przyjaźń, która trwała aż do zniknięcia „człowieka w czerni”. „Umierając 14 lipca, co za afront dla zagorzałego rojalisty” – uśmiecha się gorzko kobieta, która jest dziś delegatką generalną Festiwalu Filmowego w Angoulême.
Gdzie znalazłeś Ardissona?
Pewnego dnia Daniel Filipacchi zadzwonił do mnie i powiedział, że koniecznie musi mnie przedstawić dyrektorowi reklamy, który posługuje się niesamowitym językiem. Już ubrany na czarno, poznałem faceta, którego argumenty były tym bardziej uderzające, że w tamtych czasach nie istniały jeszcze media społecznościowe, a reklama nadawała tempo. To było objawienie, ale też pewność, że będę wzywany co tydzień przez Wysoką Władzę. Nie żałowałem tego; Ardisson był geniuszem w obronie.
Czy PAF miał zatem tak mało profili zdolnych do zachwiania panującego konformizmu?
Nie było żadnych. I nikt nie mówił tak jak on, wywiady były tak pobłażliwe... Więc zrobił coś odwrotnego, sprawiając, że ćwiczenie było równie niekomfortowe dla gościa, co przyjemne dla widzów.
Agitator, o którym mówiono, że cierpiał na tremę...
Choć Ardisson był genialny w swoich rozmowach, przed kamerą był sparaliżowany. Pamiętam, jak pocił się jak szalony, tak bardzo, że musieliśmy zapewnić mu miskę i gąbki, żeby się prezentował. Ale nie musiałem go uspokajać, wystarczyło, że zrozumiał, że powinien unikać transmisji na żywo. Posłuchał mnie; nigdy w życiu nie weźmie w nich udziału.
Całkowite przeciwieństwo faceta, którego nie da się kontrolować"
Czy był naprawdę aż tak nieokiełznany, czy też może faktycznie panował nad swoim poczuciem prowokacji?
Zupełne przeciwieństwo człowieka, który nie daje się kontrolować, solidny pracownik, dobry słuchacz. Oprócz swojego stylu przeprowadzania wywiadów, ten „spec od reklamy” wykorzystywał swój talent graficzny, aby unowocześnić prezentację programów. Mówiąc o tym, jak bardzo był zorganizowany, tuż przed śmiercią sporządził krótką listę osób, do których dzwoniono, aby o nim porozmawiać. W przypadku Thierry'ego to część mojego życia zawodowego i przyjaciel, który idzie do piekła. Chciałbym, aby jego odejście pozwoliło młodym ludziom odkryć ten ponadczasowy styl. Biorąc pod uwagę jego talent dziennikarski i sposób, w jaki go kochała, nie mam wątpliwości, że dokument, który przygotowywała jego partnerka, Audrey Crespo-Mara, będzie fantastyczny.
Spośród setek wywiadów, czasami na granicy rozsądku, który z nich zapamiętałeś?
Gainsbourga czy Bécauda, oczywiście Michela Rocarda , a co z jego wywiadem z Simone Veil ? Boże, kiedy myślę o tym, mówię sobie, że dziś już nie moglibyśmy tego zrobić, nawet gdyby kontynuował do końca w „Salut les Terriens”. Jako kobieta, biorę na siebie odpowiedzialność, by powiedzieć wam, że ruch #MeToo w dużej mierze wykorzenił tę bezczelność.
SudOuest